16 cze 2014

James Bowen: „Kot Bob i ja. Jak kocur i człowiek znaleźli szczęście na ulicy”

Tytuł oryginalny: „A Street Cat Named Bob: How one man and his cat found hope on the streets”
Tłumaczenie: Andrzej Wajs
Wydawnictwo: Nasza Księgarnia
Rok wydania: 2014
Liczba stron: 288
Wydanie: I
Format: 135x204 mm
Numer ISBN: 978-83-10-12544-6

Człowiek potrzebuje czasem małej iskierki, małego światełka w długim, ciemnym tunelu, aby odbić się od kompletnego dna, kiedy to liczy się tylko przetrwanie każdego kolejnego dnia. Takim właśnie promykiem w życiu pewnego narkomana przebywającego na odwyku stał się kot; mała, ruda znajda, która pojawiła się pewnego wieczoru na korytarzu prowadzącym do jego mieszkania. Chłopak początkowo nie przejął się nim zbytnio, ponieważ myślał, iż czeka na swojego właściciela, a ten zaraz wpuści go do ciepłego i przytulnego domku. Okazało się jednak, że kocur jest bezdomny i na dodatek chory, pociągał łapą, na której miał wielkiego ropnia. Podsumowując: wyglądał jak siedem nieszczęść. Widać było, że akurat ten nie jest rozleniwionym kanapowcem, bo jego chude ciałko nosiło ślady walk z psami i innymi zwierzętami. Mężczyzna zabrał futrzaka do kliniki weterynaryjnej, gdzie został on przebadany, przepisano mu antybiotyk, który miał przyjmować przez dwa tygodnie. Po skończonej kuracji dotychczasowy opiekun dowiedział się, że jego nowy „współlokator” wcale nie zamierza się od niego wyprowadzać, a na dodatek zapragnął towarzyszyć mu w pracy! Ten uparty, a zarazem mądry kot otrzymał imię Bob i stał się dla swojego pana nadzieją na lepsze jutro.

„Każdemu może się podwinąć noga, każdy zasługuje na drugą szansę. Ja i Bob jej nie przegapiliśmy…[s. 280]” 
Okładka angielskiego wydania
Tak się właśnie rozpoczęła niezwykła historia Jamesa Bowena i jego kota Boba. Opowieść, która wzruszyła i w dalszym ciągu będzie wzruszać wiele serc na całym świecie. A wszystko zaczęło się tak zwyczajnie: od młodego mężczyzny, który grał na ulicy, aby przetrwać kolejny dzień życia. Najważniejszym przesłaniem książki „Kot Bob i ja” było to, że nie ma sytuacji bez wyjścia i nawet z największego dna można się odbić, tylko czasem trzeba przyjąć pomocną dłoń lub umieć ją ofiarować.

Pokręcone losy Jamesa mogą się wydawać straszne, bowiem uzależnił się on od heroiny, ale to w co się wpakował, to suma wszystkich nieszczęść, jakie go spotkały w życiu: rozwód rodziców; przeprowadzka z mamą do Australii oraz jej ciągłe wędrówki po całym kraju w poszukiwaniu pracy; zero akceptacji ze strony rówieśników, którzy naśmiewali się z jego brytyjskiego akcentu; brak poczucia bezpieczeństwa i stabilności; problemy z nowymi ”chłopakami” jego mamy. Nawarstwiające się trudności sprawiły, że chłopak stał się buntownikiem, przez co ciągle pakował się w kłopoty. W pewnym momencie zdecydował się na samodzielny wyjazd do Londynu, gdzie miał zamieszkać ze swoją przyrodnią siostrą i jej mężem. Początkowo ”jakoś” im się układało, lecz nie trwało to długo i tak James znalazł się na ulicach Londynu i z czasem uzależnił się od narkotyków. Ten schemat powtarza się u wielu osób nadużywających różnych substancji i późniejszy opiekun Boba niespecjalnie różni się od innych, z tym wyjątkiem, że on dzięki swojemu kocurowi znalazł siłę, aby w końcu uporządkować swoje życie i wydostać się z sideł podstępnego nałogu.
„Gdy w drodze do przystanku uświadomiłem sobie, co właśnie odkryłem, nie mogłem powstrzymać uśmiechu. Na jednym z nagrań stwierdziłem, że Bob uratował mi życie. Słuchając tego wyznania, uznałem, że zabrzmiało głupio i że chyba trochę przesadziłem. Ale zrozumiałem idąc ulicą, zastanowiwszy się chwilę, zrozumiałem, że miałem rację. On naprawdę to zrobił. [s. 278]”
James i Bob na jednej z ulic Londynu.
 No to już dość gadania o Jamesie, teraz pora na Boba. Jak każdy miłośnik kotów wie, zwierzęta te są dość oryginalne, mądre, cwane, chytre i niekiedy złośliwe. Tym czasem ta ”znajda” sama wybrała sobie właściciela i dokładnie wiedziała, czego chce. Już na samym początku kocur wywrócił życie swojego pana do góry nogami. Bob od samego początku nie uznawał kuwet, nie można go nawet było przetrzymać, jak mu się coś ”zechciało”, to musiał być wypuszczony na podwórko i koniec, kropka. Drapanie kanapy oraz buszowanie po kuchennych szafkach to tylko najmniejsze z jego wad. Zwierzak ten posiada wrodzony dar empatii i doskonale wie, kiedy jego pan go potrzebuje, a kiedy ma mu nie przeszkadzać. Zostało to dokładnie opisane w momencie odstawienia przez Jamesa metadonu, leku przyjmowanego podczas terapii odwykowej przez osoby uzależnione od heroiny. Mężczyzna miał halucynacje, uderzenia gorąca i inne objawy związane z zespołem odstawiennym. W ciągu 48 godzin, po przyjęciu ostatniej tabletki medykamentu, przed powrotem do nałogu uratował go Bob, ponieważ wiedział, że on nie poradzi sobie sam.
 „Bob zawsze potrafił zjednywać sobie ludzi, nigdy jednak nie mogłem nadziwić się jego towarzyskim talentom. Minęło zaledwie parę tygodni, a on rzucił na kolana całe Islington. To było niesamowite.[s. 221]”
Wiele osób widzących jak ten futrzak grzecznie siedzi obok swojego pana grającego na gitarze lub sprzedającego magazyn „The Big Issue” oskarżało Jamesa, że szpikuje go narkotykami, ponieważ siedzi tak spokojnie, normalny kot nie jest taki grzeczny. Podczas grania ze swoim podopiecznym, chłopak zauważył wyraźna zmianę w zachowaniu mijających go ludzi. Wcześniej biegli przed siebie, nie zwracając na nikogo uwagi, a teraz wiele osób przystaje i znajduje nawet chwilę czasu na rozmowę. Szczególnie panie zaczęły przynosić Bobowi małe prezenty, a to mysz z kocimiętką, kocie mleko w kartoniku, samodzielnie zrobiony na drutach szalik czy czapeczkę. Bob stał się bardzo popularny, turyści i mieszkańcy Londynu robili mu tysiące zdjęć oraz filmików. Jeden ze studentów szkoły filmowej zrobił krótki reportaż o dniu z życia ulicznego grajka. Bob dostał nawet imienną kartę do metra od jednego z bileterów tam pracujących. Jednym słowem ten niepozorny rudy kot stał się lokalną atrakcją turystyczną. Z biegiem czasu James dowiedział się, że jego kocur jest gwiazdą Internetu. Dla niego był to niemały szok, lecz jeszcze bardziej zaskoczyła go propozycja napisania książki od pewnej pani pracującej w pewnym amerykańskim wydawnictwie. Nie spodziewał się, że przygarnięcie Boba tak diametralnie zmieni jego życie oraz podejście ludzi do niego. Ta pozytywna reakcja różnych osób utwierdziła go w stwierdzeniu, że nie wszyscy są tacy źli, tylko trzeba dać im szansę.

Oddając się lekturze książki „Kot Bob i ja” przypomniała mi się inna, podobna pozycja, pod tytułem „Dewey. Wielki kot w małym mieście” autorstwa Vicki Myron i Breta Wittera opisująca życie pewnego niezwykłego o imieniu Dewey. Zbiegiem okoliczności Bob i Dewey to przepiękne rudzielce.
„Byłem zszokowany. Co za wspaniałomyślność! Nie doświadczałem jej zbyt wiele w przeszłości - w przeciwieństwie do bezmyślnej przemocy. To była jedna z wielkich zmian, które zawdzięczałem Bobowi. Dzięki niemu na nowo odkryłem jasną stronę ludzkiej natury. Odzyskałem zaufanie do świata.[s. 192]”
Dawno nie trafiła w moje ręce tak poruszająca, pozytywna i przepełniona optymizmem, nadzieją powieść, podczas lektury w pewnym momencie zakręciła mi się nawet łezka w oku. Historia w niej opisana jest niesamowicie wciągająca, nie mogłam oderwać się nawet na chwilę podczas czytania, nawet zdradzę, że ostatnie dwadzieścia stron przeczytałam w pracy, bo nie mogłam się odkleić od niej!!! Z ogromnym żalem ją zamykałam, pozostała mi tylko nadzieja, że za jakiś czas zostanie przetłumaczona i wydana w Polsce kolejna książka, „The World According to Bob”, opisująca dalsze życie Jamesa i Boba oraz spotkanie z agentką literacką Mary Pachnos.

Garść dodatkowych informacji:
Na podstawie pozycji „Kot Bob i ja” powstały dwie wersje książek dla dzieci:
 „My name is Bob”, historia Boba przeznaczona dla najmłodszych czytelników, do której Ilustracje stworzył Gerald Kelley (kwiecień 2014).
 

„Bob: No ordinary cat” specjalnie napisana dla starszych dzieci (luty 2014).

Bazując na powieści „Kot Bob i ja” zostanie nakręcony film, którego producentem ma być Adam Rolston.
Aktualnie informacje o Jamesie i Bobie, można znaleźć na ich profilu facebookowym [kliknij tu]
I na sam koniec, krótki dokument o Jamesie i Bobie znaleziony na YouTubie 


Książka przeczytana w ramach wyzwań:

2 komentarze: