Tytuł orginału: Now You See Me
Gatunek: Kryminał, Thiller
Produkcja: USA
Premiera: 28 czerwca 2013 (Polska), 21 maja 2013 (Świat)
Reżyseria: Louis Letterrier
Muzyka: Bryan Tyler
Nie
wierz w to, co widzisz, bo to, co masz przed oczyma, to mistyfikacja - tymi słowami bym pokrótce opisała ten film.
W historii światowej
kinematografii można znaleźć wiele ekranizacji ukazujących pracę magików,
iluzjonistów, osób, które przy pomocy pewnych trików potrafią oszukać ludzi. Kto
wybierze się do kina, aby obejrzeć „Iluzję” trafi na historię o ludziach
posiadające takie zdolności i umiejący je dość niekonwencjonalnie wykorzystać.
„… im więcej myślisz, że widzisz tym łatwiej mi Cię
oszukać. To, co robisz to nie jest patrzenie. Patrzysz, ale tak naprawdę
filtrujesz interpretujesz. Szukasz detali. Moim zadaniem jest skupić całą Twoja
uwagę na tym elemencie i wykorzystać przeciw Tobie.”
Na fabułę filmu składają
się między innymi takie elementy jak: sztuczki magiczne, rabunek dużej ilości
pieniędzy, wątek miłosny, ucieczka przed sprawiedliwością i jeszcze do tego
tajna organizacja.
Kompletnie się nie
spodziewałam, że ta pozycja, aż tak przypadnie mi do gustu. Występuje w nim
kilku dobrze znanych aktorów: Mark Ruffalo, Jesse Eisenberg, Morgan Freeman czy
Michael Caine. Tylko jak na ekranie pojawiał się Mark Ruffalo to, za każdym
razem był dla mnie Bruce’em Bannerem (The Hulk), który w każdej chwili może
zmienić się w Hulka i zacząć tym samym wielką demolkę, a Jessie Eisenberg
Markiem Zuckerbergiem (The Social Network).
Film się rozpoczyna dość
typowo, główni bohaterowie są przedstawiani podczas pracy. W poszczególnych
scenach, zapoznajemy się z ich zdolnościami, a trzeba wiedzieć, że każda osoba
jest mistrzem w swojej dziedzinie. W pierwszej poznajemy Daniela Atlasa (Jessie
Eisenberg), który wykonuje sztuczki karciane, kolejnym jest Merritt McKinney
(Woody Harrelson), który bawi się sugestią i hipnozą. Henley Reeves (Isla
Fisher) w magiczny sposób wydostaje się ze zbiornika pełnego piranii, a na
samym końcu poznajemy sprytnego kieszonkowca Jacka Wildera (Dave Franco). Na
koniec dnia, każde z nich w jakiś tajemniczy sposób znajduje kartę tarota, na której
został zapisany dzień i miejsce spotkania. Na to spotkanie zaprosiła ich tajna
organizacja zwana Okiem. Jej celem jest branie pod "opiekę"
najlepszych iluzjonistów.
Takie są początki grupy
później zwanej, jako czterej jeźdźcy. Dlaczego jeźdźcy?, nie mam pojęcia, osobiście
skojarzyło mi się to z czterema jeźdźcami apokalipsy :)
Pierwszy ich publiczny
występ jest dla wszystkich widzów wielką niewiadomą, bo nikt ich nie zna. Na
początku pokazu, jaki dają w Las Vegas publiczność zostaje poinformowana, że
będą świadkami kradzieży pieniędzy z banku. Tak, nikt się nie przesłyszał, chcą
okraść bank! Wybierają jedną osobę z publiczności, aby im w tym pomogła i
dobierają się do skarbca banku znajdującego się w Paryżu. Pod koniec
przedstawienia magicy wszystkie zrabowane pieniądze oddają widowni ich pokazu w
Las Vegas.
Zaczyna się wielkie
dochodzenie, miejsce to zostało naprawdę obrabowane! W skarbcu został tylko
bilet na pokaz oraz karta z podpisem osoby wybranej z widowni. Do rozwikłania
tej sprawy, zostało zaangażowane lokalne biuro FBI, wspierane przez Interpol, a
trzeba jeszcze dodać, że tą ostatnią organizację reprezentuje urocza Alma Dray
(Mélanie Laurent). Szefem grupy dochodzeniowej zostaje Dylan Rhodes (grany
przez Marka Ruffalo).
Każdy pokaż magicznych
zdolności jest później dokładnie wyjaśniany krok po kroku w trakcie trwania
śledztwa. Nawet nie spodziewałam się, że w pewnym momencie jest wykorzystana
magiczna sztuczka, bo kolejne momenty filmu mówią nam coś innego. Jednak czasem
dobrze jest kwestionować czy to, co widzimy, nie jest tylko zgrabną kolejną
próbą manipulacji.
Z kolei koniec jest dość
nieodczekiwany i zostawia otwartą furtkę dla reżysera. Mam nadzieję ze Iluzja 2
będzie tak samo dobra jak i nie lepsza od pierwszej części.
Muzyka do filmu została
skomponowana przez Briana Tylera, Zasługuję na uwagę, głównie ze względu na to,
że kompozytor zrobił kawał naprawdę dobrej roboty.
Denerwowały mnie momenty,
w których akcja zwalniała, a dokładnie fragmenty pokazujące rodzące się uczucie
pomiędzy Almą Dray a Dylanem Rhodeses. Zostało to ukazane dość nieporadnie i to
wyraźnie widać w filmowych scenach.
W sumie pozycja ta ma
więcej zalet niż wad i jest jak najbardziej godna uwagi.
0 komentarze:
Prześlij komentarz