4 paź 2013

[film] Iluzja - Now You See Me


Tytuł orginału: Now You See Me
Gatunek: Kryminał, Thiller
Produkcja: USA
Premiera: 28 czerwca 2013 (Polska), 21 maja 2013 (Świat)
Reżyseria: Louis Letterrier
Muzyka: Bryan Tyler


Nie wierz w to, co widzisz, bo to, co masz przed oczyma, to mistyfikacja - tymi słowami bym pokrótce opisała ten film.

W historii światowej kinematografii można znaleźć wiele ekranizacji ukazujących pracę magików, iluzjonistów, osób, które przy pomocy pewnych trików potrafią oszukać ludzi. Kto wybierze się do kina, aby obejrzeć „Iluzję” trafi na historię o ludziach posiadające takie zdolności i umiejący je dość niekonwencjonalnie wykorzystać.

„… im więcej myślisz, że widzisz tym łatwiej mi Cię oszukać. To, co robisz to nie jest patrzenie. Patrzysz, ale tak naprawdę filtrujesz interpretujesz. Szukasz detali. Moim zadaniem jest skupić całą Twoja uwagę na tym elemencie i wykorzystać przeciw Tobie.”

Na fabułę filmu składają się między innymi takie elementy jak: sztuczki magiczne, rabunek dużej ilości pieniędzy, wątek miłosny, ucieczka przed sprawiedliwością i jeszcze do tego tajna organizacja.

Kompletnie się nie spodziewałam, że ta pozycja, aż tak przypadnie mi do gustu. Występuje w nim kilku dobrze znanych aktorów: Mark Ruffalo, Jesse Eisenberg, Morgan Freeman czy Michael Caine. Tylko jak na ekranie pojawiał się Mark Ruffalo to, za każdym razem był dla mnie Bruce’em Bannerem (The Hulk), który w każdej chwili może zmienić się w Hulka i zacząć tym samym wielką demolkę, a Jessie Eisenberg Markiem Zuckerbergiem (The Social Network).

Film się rozpoczyna dość typowo, główni bohaterowie są przedstawiani podczas pracy. W poszczególnych scenach, zapoznajemy się z ich zdolnościami, a trzeba wiedzieć, że każda osoba jest mistrzem w swojej dziedzinie. W pierwszej poznajemy Daniela Atlasa (Jessie Eisenberg), który wykonuje sztuczki karciane, kolejnym jest Merritt McKinney (Woody Harrelson), który bawi się sugestią i hipnozą. Henley Reeves (Isla Fisher) w magiczny sposób wydostaje się ze zbiornika pełnego piranii, a na samym końcu poznajemy sprytnego kieszonkowca Jacka Wildera (Dave Franco). Na koniec dnia, każde z nich w jakiś tajemniczy sposób znajduje kartę tarota, na której został zapisany dzień i miejsce spotkania. Na to spotkanie zaprosiła ich tajna organizacja zwana Okiem. Jej celem jest branie pod "opiekę" najlepszych iluzjonistów.

Takie są początki grupy później zwanej, jako czterej jeźdźcy. Dlaczego jeźdźcy?, nie mam pojęcia, osobiście skojarzyło mi się to z czterema jeźdźcami apokalipsy :)

Pierwszy ich publiczny występ jest dla wszystkich widzów wielką niewiadomą, bo nikt ich nie zna. Na początku pokazu, jaki dają w Las Vegas publiczność zostaje poinformowana, że będą świadkami kradzieży pieniędzy z banku. Tak, nikt się nie przesłyszał, chcą okraść bank! Wybierają jedną osobę z publiczności, aby im w tym pomogła i dobierają się do skarbca banku znajdującego się w Paryżu. Pod koniec przedstawienia magicy wszystkie zrabowane pieniądze oddają widowni ich pokazu w Las Vegas.



Zaczyna się wielkie dochodzenie, miejsce to zostało naprawdę obrabowane! W skarbcu został tylko bilet na pokaz oraz karta z podpisem osoby wybranej z widowni. Do rozwikłania tej sprawy, zostało zaangażowane lokalne biuro FBI, wspierane przez Interpol, a trzeba jeszcze dodać, że tą ostatnią organizację reprezentuje urocza Alma Dray (Mélanie Laurent). Szefem grupy dochodzeniowej zostaje Dylan Rhodes (grany przez Marka Ruffalo).

Każdy pokaż magicznych zdolności jest później dokładnie wyjaśniany krok po kroku w trakcie trwania śledztwa. Nawet nie spodziewałam się, że w pewnym momencie jest wykorzystana magiczna sztuczka, bo kolejne momenty filmu mówią nam coś innego. Jednak czasem dobrze jest kwestionować czy to, co widzimy, nie jest tylko zgrabną kolejną próbą manipulacji.
Z kolei koniec jest dość nieodczekiwany i zostawia otwartą furtkę dla reżysera. Mam nadzieję ze Iluzja 2 będzie tak samo dobra jak i nie lepsza od pierwszej części.

Muzyka do filmu została skomponowana przez Briana Tylera, Zasługuję na uwagę, głównie ze względu na to, że kompozytor zrobił kawał naprawdę dobrej roboty.

Denerwowały mnie momenty, w których akcja zwalniała, a dokładnie fragmenty pokazujące rodzące się uczucie pomiędzy Almą Dray a Dylanem Rhodeses. Zostało to ukazane dość nieporadnie i to wyraźnie widać w filmowych scenach.  


W sumie pozycja ta ma więcej zalet niż wad i jest jak najbardziej godna uwagi.



0 komentarze:

Prześlij komentarz