Obecnie w kinach można zobaczyć ostatnią, trzecią część ekranizacji Hobbita, "Bitwę Pięciu Armii". Jestem już po seansie, i mogę stwierdzić, że jestem nim zauroczona, szczególne wrażenie jak zwykle wywarła armia elfów. Po seansie uzmysłowiłam sobie jednak, że jest to już ostatnie spotkanie z ekranizacją twórczości Tolkiena. jego rodzina, która opiekuje się twórczością tego niezwykłego pisarza, nie jest zadowolona z pracy Petera Jacksona i nie sprzeda więcej praw autorskich. Jak dla mnie to bardzo niepomyślna wiadomość... Może jednak w przyszłości coś się zmieni i znów zasiądziemy na fotelu kinowym, aby przenieść się w wspaniały i niezwykle barwny świat wykreowany przez J. R. R. Tolkiena.
Jednak to nie o ekranizacjach będzie mowa w dzisiejszym wpisie, tylko o "Nowym Cieniu", kontynuacji "Władcy Pierścieni". Dzieło to można znaleźć w dwunastym tomie "The History of Middle-earth: The Peoples of Middle-earth". Praca nad tą historią została rozpoczęta już w latach pięćdziesiątych. Manuskrypt jednak nigdy nie został ukończony, autora przygnębiła wizja świata jaki miał w niej przedstawić. Śródziemię pod władaniem ludzi zmieni się całkowicie i to nie będzie już ten sam świat jaki był znany w czasach elfów. Piękno i magia gdzieś uleciały, a to co zostało to ciemność i mrok, że tak to ujmę.
W listach Tolkiena można znaleźć takie o to wzmianki na ten temat:
„Zacząłem pisać opowieść, która dzieje się jakieś sto lat po Upadku [Saurona], okazała się ona jednak złowrogą i przygnębiającą. Ponieważ mamy tam do czynienia z Ludźmi, nieuchronnie dotykamy najżałośniejszej z cech ich natury: szybkiego znudzenia się dobrem. Lud Gondoru w latach pokoju, sprawiedliwości i dobrobytu jest niezadowolony i niespokojny – tymczasem monarchowie i następcy Aragorna stają się już tylko władcami i zarządcami – jak Denethor lub nawet gorzej. Odkryłem, że już tak wcześnie rozsiewa się w Gondorze rewolucyjny spisek, w którego centrum znajduje się coś w rodzaju religii satanistycznej; tymczasem gondoryjscy chłopcy zabawiają się w Orków i pozostawiają za sobą zniszczenie. Mógłbym napisać „thriller”, dreszczowiec o spisku, o jego odkryciu i obaleniu – byłby to jednak tylko dreszczowiec. Nie wart fatygi.”
Więcej informacji na temat "Nowego Cienia" jak i jego tłumaczenie można znaleźć tu..
Kilka lat temu udało mi się odnaleźć informację na temat kontynuacji "Władcy Pierścieni" napisanej przez Rosjanina Nika Pierumowa pod tytułem "Pierścień Mroku". Na tą sagę składają się "Ostrze Elfów","Czarna Włócznia" oraz "Adamant Henny". Udało mi się jednak przeczytać pierwszy oraz trzeci tom. Fakt to nie jest Tolkien, lecz dość dobrze podjęta próba. Inni mogą się z tą opinią ze mną nie zgodzić, lecz dla mnie to była miła lektura.
Miejmy nadzieję, że za jakiś czas ponownie, będziemy mogli się przenieść do cudownego świata Śródziemia pełnego magii, elfów, krasnali i innych stworzeń. Nie zależnie czy to będzie ekranizacja czy nowa powieść z pod pióra Tolkiena a zredagowana przez jego syna Christophera :)
A jak dla mnie bardzo dobra wiadomość. Mi się kompletnie Hobbit nie podobał, ten film został zmasakrowany. I nie patrzę tu już przez pryzmat książki, gdyż ja z niej niewiele pamiętam. Po prostu sam w sobie był beznadziejny z dobrymi wstawkami (armia elfów).
OdpowiedzUsuńJa się będę cieszyć z każdej możliwości ponownego odwiedzenia Śródziemia ;)
OdpowiedzUsuńKocham Tolkiena, kocham Władcę, kocham wszystko co związane ze Śródziemiem, a jednak brakło tej miłości dla trzeciej części Hobbita i strasznie tandetnego wątku Tauriel i Kiliego :/ Jak wszystko jestem w stanie zrozumieć tak tego nie.. Cała bitwa, elfy, efekty, patos, wszystko to było jak należy, ale ten jeden wątek zniweczył mój zachwyt :/
OdpowiedzUsuńCo do kontynuacji Władcy... myślę, że dobrze, że Tolkien jej nie napisał, bo wtedy to cierpienie jakim okupiono pozbycie się pierścienia byłoby zbyteczne. W końcu książki Tolkiena niosą radość i nadzieję, dobro zawsze w nich zwycięża. Kontynuacja zabiłaby ten koncept. Niewątpliwie wciąż mam ochotę na więcej, ale też trzeba zachować pewien umiar w tej miłości, bo nie ma co na siłę udoskonalać tego co doskonałe ;) Wszystko kiedyś się kończy :)
Mnie nie przekonała ekranizacja Hobbita, na siłę wydłużona. 1 część jeszcze dało się obejrzeć, ale drugą po jakimś czasie wyłączyłem, bo wypełniona była samymi scenami-zapychaczami, które nic nie wnosiły.
OdpowiedzUsuńByłoby miło przenieść się znowu do Śródziemia, ale z tego co się orientuję to wspomniany przez Ciebie tytuł to tylko dokończenie w formie opowiadania.
OdpowiedzUsuńA co do filmu. Mój syn był na trzeciej części Hobbita i stwierdził, że to totalna porażka i nieporozumienie.
Dla ujrzenia armii elfów jestem wybaczyć wiele :)
OdpowiedzUsuńWitaj w klubie :)
OdpowiedzUsuńTak, nieunikniony jest koniec i to jest smutne. Co do wątku miłosnego oraz pojawieniem się Legolasa to było dla mnie nie małe zaskoczenie, takie to ni z gruszki ni z pietruszki.
OdpowiedzUsuńCo do Cienia to miała być powieść, ale Tolkien nie ukończył tego i zakończył swoją pracę na 13 stronach więc wyszło opowiadanie.
OdpowiedzUsuńJa w każdej części z niecierpliwością wyczekiwałam scen z elfami, które uwielbiam. One zostały przedstawione we wszystkich częściach wspaniale. Galadriela robi naprawdę wrażenie. :)
OdpowiedzUsuń