Tytuł
oryginału: Never Suck a Dead Man's Hand
Tłumaczenie: Joanna Piątek-Przybyła
Wydawnictwo: Sonia Draga
data
wydania: 10 czerwca
2009
ISBN: 9788375081497
Liczba
stron: 252
Obecnie
w telewizji można obejrzeć wiele programów, pokazujących pracę technika
kryminalistycznego. Jego zadaniem jest zabezpieczyć dowody z miejsca zbrodni,
mogące doprowadzić do złapania przestępcy. Jak to zwykle bywa, na przykład w
serialach typu „CSI: Kryminalne zagadki”, to, co jest pokazane na srebrnym
ekranie, nie pokrywa się z rzeczywistością. Osoby, którym nie są straszne opisy
miejsc zbrodni, gdzie było pełno skaczących, wielkich robaków czy „latających w
powietrzu” ludzkich szczątek, powinny przeczytać pozycję napisaną przez Danę
Kollmann pod przewrotnym tytułem „Nie bierz do ust ręki umarlaka”.
„Świeżo upieczony specjalista kryminalistyk płci żeńskiej bardzo szybko się przekona, że wysokie obcasy, spódnice oraz długie, rozpuszczone włosy jakie noszą aktorki nie sprawdzają się zbyt dobrze, kiedy w poszukiwaniu dowodu trzeba zrobić spacerek wewnątrz śmieciarki czy też poszybować w górę na podnośniku strażackim. (...) Z kolei dopiero co zatrudniony mężczyzna przekona się, że krawat kołyszący się niebezpiecznie nad lepkimi zwłokami grozi wypadkiem, a wykrochmalone białe koszule oraz delikatne, elegancie mokasyny to niechybna katastrofa. [22-23]”
Dana
Kollman jest bardzo ciekawą osobą. Jej ojciec, pracujący początkowo jako
policjant, następnie zaś jako strażak, wiedział
dokładnie, jakie niebezpieczeństwa mogą spotkać jego dzieci w wielkim mieście. Postanowił
więc przenieść się z całą rodziną do innej, mniejszej miejscowości, gdzie będą
mogli żyć w miarę spokojnie. W sumie mieszkało im się spokojnie, lecz Danę
niezwykle zainteresowała archeologia, toteż zaczęła znosić do domu wykopane przez
siebie kości zwierząt. Oczywiście nie obyło się to bez utarczek z mamą, która
nie godziła się na takie zachowanie córki. Dziewczyna, już jako dorosła osoba, wielokrotnie
brała udział w wykopaliskach archeologicznych. Jak się tylko dowiedziała, że
otwierają studia kryminalistyczne dla cywilów, od razu się zapisała. Zajęcia
nie należały do łatwych, trzeba było między innymi nauczyć się zwrotów, szyfrów
i skrótów używanych w języku policyjnym czy też różnych sposobów zabezpieczania
różnego rodzaju. Po ukończeniu szkoły oraz zaliczeniu wszystkich zajęć
przyszedł czas na staż. Już pierwszego dnia dowiedziała się, że będzie ciężko,
nie tylko ze względu na wykonywaną pracę, lecz na policjantów, którzy z wielką
niechęcią odnosili się od cywilnych pracowników laboratorium. Oskarżali ich
też, że zabierają im pracę, co było zupełnie niedorzecznym stwierdzeniem. Do
tej pory technikiem kryminalnym mógł zostać tylko i wyłączenie policjant. Z
czasem to się zmieniło, lecz początki nie były proste. Po jedenastu latach
pracy Dana postanowiła zmienić zawód i obecnie jest wykładowcą na Uniwersytecie
w Towson.
Dzięki
lekturze książki czytelnik może się dowiedzieć podstawowych informacji, ważnych
w pracy kryminalistyka, do których można zaliczyć zagadnienia takie, jak: grupy
linii papilarnych, szacowanie czasu zgonu czy wskazówki, jakie daje roślinność
rosnąca w pobliżu miejsca przestępstwa. Opisy rezultatów zbrodni są dość
drastyczne i wrażliwe osoby nie powinny sięgać po tą pozycję, ponieważ może
skończyć się to szybkim biegiem do łazienki. Nie tylko opisy rozczłonkowanych
zwłok są straszne, ale także domów niektórych ludzi, można je przedstawić
jednym słowem: śmietnik, bo jak inaczej można określić mieszkanie, w którym
podłoga jest tak brudna, że buty przyklejają się do podłogi, a dookoła panoszą
się karaluchy.
Zawód
technika kryminalistycznego wymaga dyspozycyjności 24 godziny na dobę,
nieważne, że już jesteś po pracy i masz zamiar bawić się na przyjęciu
urodzinowym, trzeba szybko zmienić plany na wieczór i jechać tam, gdzie jest
się wzywanym. Takie sytuacje rujnują życie prywatne oraz nie pozwalają mile
spędzić wolnego czasu z najbliższymi. Kryminalistyk musi się przyzwyczaić, że w
tej pracy nie ma nic oczywistego i z góry określonego, musi być przygotowany na
to, że wyobraźnia ludzka nie zna granic i jest nie do odgadnięcia. Zawód ten
zdecydowanie nie jest przeznaczony dla osób delikatnych, nie tylko ze względu
na to, co można znaleźć na miejscu zbrodni, ale również na fakt brutalności
ludzi względem siebie nawzajem. Początkowo ma się duży problem z odcięciem się
od świata zbrodni i „nie rozklejaniem się”, zachowaniem pełnego
profesjonalizmu, gdy przykładowo zobaczy się jak rodzic może brutalnie
potraktować swojego potomka, ponieważ w jego chorym umyśle małe dziecko musi
być samowystarczalne i nigdy się nie płakać. Otaczający nas świat nie jest
idealny, pełno w nim brutalności oraz bezwzględności. Wiele osób nie wytrzymuje
długo w tym zawodzie i dość szybko się wypalają, ponieważ nie potrafią
„wyłączyć” swoich emocji. Po powrocie z każdego miejsca zbrodni są w nie stanie
całkowicie dojść do siebie i jakaś ich cząstka ginie bezpowrotnie.
„Kiedy jeszcze w laboratorium pracowali policjanci, kawały zupełnie wymykały się spod kontroli. Było to zabawne, ale nieco zwariowane. Ktoś napryskał do wylotów nawiewu w samochodzie gaz pieprzowy, a potem ustawił dmuchawę na maksa. Następna osoba, która włączyła stacyjkę, dostała potężnego kopa. Detektyw, który ucierpiał w wyniku tego postępku, postanowił wziąć odwet, wypełniając te same otwory czarnym proszkiem daktyloskopijnym. [s. 225]”
Zupełnie
się nie spodziewałam, że pod tak przewrotnym tytułem może się skrywać tak
wspaniała książka. Obecnie ciężko dostać wydaną w języku polskim pozycję, która
w specyficzny sposób opisuje pracę osoby, zajmującej się zabezpieczaniem
dowodów z miejsca zbrodni. „Nie bierz do ust ręki umarlaka” jest w sumie swego
rodzajem dziennikiem, w którym autorka wspomina swoje dzieciństwo oraz pracę.
Wszystko to jest napisane z humorem i bez zbędnego owijania w bawełnę, nawet
podczas opisywania najbardziej drastycznych spraw. Dana Kollman nie zna pojęcia
tabu, poruszana nawet najbardziej wstydliwe dla ludzi tematy związane z
fizjologią człowieka. Nawet nie spostrzegłam się kiedy zamykałam książkę. Wiem
jednak to, że jak pojawi się kolejna książka tej pisarki sięgnę po nią bez
większego zastanowienia.
Książka przeczytana w ramach wyzwań:
Trzeba przyznać, że pani autorka nadała swojej książce bardzo chwytliwy tytuł :)
OdpowiedzUsuńTak, niezwykle "przewrotny" i ten szkielet na okładce :)
OdpowiedzUsuńJestem wielką fanką "CSI", "Kości"... to książka zdecydowanie dla mnie, a i tytuł brzmi bardzo obiecująco! Pozdrawiam, będę Cię odwiedzać nieco częściej :-)
OdpowiedzUsuńJak jesteś fanką CSI to musisz tym bardziej przeczytać tą książkę :) A co do tej tematyki mam zamiar opisać jeszcze klika podobnych pozycji :) Pozdrawiam
OdpowiedzUsuńDla mnie to chyba pozycja obowiązkowa, bo sama planuję wybrać się na kryminalistykę ;). Nie mówiąc już o tym, że z zaangażowaniem oglądam wszelkie seriale kryminalne :p.
OdpowiedzUsuńMożna powiedzieć, że przydało by się ją poznać, bo jest naprawdę świetna. A u mnie na półce czeka kolejna książka związana z tą dziedziną. Mam nadzieję, że niedługo uda mi się ją przeczytać i przedstawić tu. Ja też oglądam seriale zwłaszcza te na ID Discovery :)
OdpowiedzUsuńJa ogólnie cierpię na nieuleczalny serialoholizm ;). Z kryminalnych bardzo lubiłam kiedyś "Bones", ale teraz przerzuciłam się na "The killing" czy "True detective". Rzecz jasna żaden z tych seriali nie ukazuje idealnie metod działania, no ale dla rozrywki są świetne :).
OdpowiedzUsuńZ seriali lubię "Criminal minds" oraz "Mentalista" choć one są daleko od pokazania "uroków" tego zawodu :)
OdpowiedzUsuńPrzyznaję się, też jestem zapalonym widzem "Mentalisty" mimo częstego braku realizmu. No ale za uśmiech P.J. można wybaczyć tego typu uchybienia ;).
OdpowiedzUsuńUśmiech Patrika może zdziałać cuda, że tak powiem :) Uwielbiam jeszcze uśmiech Neala Caffrey'a z "White Collar":)
OdpowiedzUsuńW kolejnym punkcie się zgadzamy, bo moim zdaniem uśmiech Neala rzeczywiście jest uroczy :)). No i ten nieodłączny kapelusik ;).
OdpowiedzUsuń