11 sie 2014

Dana Kollman: Nie bierz do ust ręki umarlaka

Tytuł oryginału: Never Suck a Dead Man's Hand
Tłumaczenie: Joanna Piątek-Przybyła
Wydawnictwo: Sonia Draga
data wydania: 10 czerwca 2009
ISBN:  9788375081497
Liczba stron: 252

Obecnie w telewizji można obejrzeć wiele programów, pokazujących pracę technika kryminalistycznego. Jego zadaniem jest zabezpieczyć dowody z miejsca zbrodni, mogące doprowadzić do złapania przestępcy. Jak to zwykle bywa, na przykład w serialach typu „CSI: Kryminalne zagadki”, to, co jest pokazane na srebrnym ekranie, nie pokrywa się z rzeczywistością. Osoby, którym nie są straszne opisy miejsc zbrodni, gdzie było pełno skaczących, wielkich robaków czy „latających w powietrzu” ludzkich szczątek, powinny przeczytać pozycję napisaną przez Danę Kollmann pod przewrotnym tytułem „Nie bierz do ust ręki umarlaka”.
Autorka tej książki przez jedenaście lat pojawiała na przeróżnych miejscach, gdzie doszło do przestępstwa, aby zabezpieczyć i następnie zobaczyć, jaką historię przedstawiają znalezione tam dowody. To, co możemy zobaczyć w serialach z serii „CSI”, to bajka i pani Kollman z rozbrajającą szczerością rozprawia się z wszelkimi mitami dotyczącymi tej pracy. Wszystkie informacje przedstawione w pozycji, dotyczące miejsc zbrodni oraz osób przy nich pracujących, zostały zmienione, aby uniemożliwić ich późniejszą identyfikację.
„Świeżo upieczony specjalista kryminalistyk płci żeńskiej bardzo szybko się przekona, że wysokie obcasy, spódnice oraz długie, rozpuszczone włosy jakie noszą aktorki nie sprawdzają się zbyt dobrze, kiedy w poszukiwaniu dowodu trzeba zrobić spacerek wewnątrz śmieciarki czy też poszybować w górę na podnośniku strażackim. (...) Z kolei dopiero co zatrudniony mężczyzna przekona się, że krawat kołyszący się niebezpiecznie nad lepkimi zwłokami grozi wypadkiem, a wykrochmalone białe koszule oraz delikatne, elegancie mokasyny to niechybna katastrofa. [22-23]”
Dana Kollman jest bardzo ciekawą osobą. Jej ojciec, pracujący początkowo jako policjant,  następnie zaś jako strażak, wiedział dokładnie, jakie niebezpieczeństwa mogą spotkać jego dzieci w wielkim mieście. Postanowił więc przenieść się z całą rodziną do innej, mniejszej miejscowości, gdzie będą mogli żyć w miarę spokojnie. W sumie mieszkało im się spokojnie, lecz Danę niezwykle zainteresowała archeologia, toteż zaczęła znosić do domu wykopane przez siebie kości zwierząt. Oczywiście nie obyło się to bez utarczek z mamą, która nie godziła się na takie zachowanie córki. Dziewczyna, już jako dorosła osoba, wielokrotnie brała udział w wykopaliskach archeologicznych. Jak się tylko dowiedziała, że otwierają studia kryminalistyczne dla cywilów, od razu się zapisała. Zajęcia nie należały do łatwych, trzeba było między innymi nauczyć się zwrotów, szyfrów i skrótów używanych w języku policyjnym czy też różnych sposobów zabezpieczania różnego rodzaju. Po ukończeniu szkoły oraz zaliczeniu wszystkich zajęć przyszedł czas na staż. Już pierwszego dnia dowiedziała się, że będzie ciężko, nie tylko ze względu na wykonywaną pracę, lecz na policjantów, którzy z wielką niechęcią odnosili się od cywilnych pracowników laboratorium. Oskarżali ich też, że zabierają im pracę, co było zupełnie niedorzecznym stwierdzeniem. Do tej pory technikiem kryminalnym mógł zostać tylko i wyłączenie policjant. Z czasem to się zmieniło, lecz początki nie były proste. Po jedenastu latach pracy Dana postanowiła zmienić zawód i obecnie jest wykładowcą na Uniwersytecie w Towson.

Dzięki lekturze książki czytelnik może się dowiedzieć podstawowych informacji, ważnych w pracy kryminalistyka, do których można zaliczyć zagadnienia takie, jak: grupy linii papilarnych, szacowanie czasu zgonu czy wskazówki, jakie daje roślinność rosnąca w pobliżu miejsca przestępstwa. Opisy rezultatów zbrodni są dość drastyczne i wrażliwe osoby nie powinny sięgać po tą pozycję, ponieważ może skończyć się to szybkim biegiem do łazienki. Nie tylko opisy rozczłonkowanych zwłok są straszne, ale także domów niektórych ludzi, można je przedstawić jednym słowem: śmietnik, bo jak inaczej można określić mieszkanie, w którym podłoga jest tak brudna, że buty przyklejają się do podłogi, a dookoła panoszą się karaluchy.

Zawód technika kryminalistycznego wymaga dyspozycyjności 24 godziny na dobę, nieważne, że już jesteś po pracy i masz zamiar bawić się na przyjęciu urodzinowym, trzeba szybko zmienić plany na wieczór i jechać tam, gdzie jest się wzywanym. Takie sytuacje rujnują życie prywatne oraz nie pozwalają mile spędzić wolnego czasu z najbliższymi. Kryminalistyk musi się przyzwyczaić, że w tej pracy nie ma nic oczywistego i z góry określonego, musi być przygotowany na to, że wyobraźnia ludzka nie zna granic i jest nie do odgadnięcia. Zawód ten zdecydowanie nie jest przeznaczony dla osób delikatnych, nie tylko ze względu na to, co można znaleźć na miejscu zbrodni, ale również na fakt brutalności ludzi względem siebie nawzajem. Początkowo ma się duży problem z odcięciem się od świata zbrodni i „nie rozklejaniem się”, zachowaniem pełnego profesjonalizmu, gdy przykładowo zobaczy się jak rodzic może brutalnie potraktować swojego potomka, ponieważ w jego chorym umyśle małe dziecko musi być samowystarczalne i nigdy się nie płakać. Otaczający nas świat nie jest idealny, pełno w nim brutalności oraz bezwzględności. Wiele osób nie wytrzymuje długo w tym zawodzie i dość szybko się wypalają, ponieważ nie potrafią „wyłączyć” swoich emocji. Po powrocie z każdego miejsca zbrodni są w nie stanie całkowicie dojść do siebie i jakaś ich cząstka ginie bezpowrotnie.
„Kiedy jeszcze w laboratorium pracowali policjanci, kawały zupełnie wymykały się spod kontroli. Było to zabawne, ale nieco zwariowane. Ktoś napryskał do wylotów nawiewu w samochodzie gaz pieprzowy, a potem ustawił dmuchawę na maksa. Następna osoba, która włączyła stacyjkę, dostała potężnego kopa. Detektyw, który ucierpiał w wyniku tego postępku, postanowił wziąć odwet, wypełniając te same otwory czarnym proszkiem daktyloskopijnym. [s. 225]”
Zupełnie się nie spodziewałam, że pod tak przewrotnym tytułem może się skrywać tak wspaniała książka. Obecnie ciężko dostać wydaną w języku polskim pozycję, która w specyficzny sposób opisuje pracę osoby, zajmującej się zabezpieczaniem dowodów z miejsca zbrodni. „Nie bierz do ust ręki umarlaka” jest w sumie swego rodzajem dziennikiem, w którym autorka wspomina swoje dzieciństwo oraz pracę. Wszystko to jest napisane z humorem i bez zbędnego owijania w bawełnę, nawet podczas opisywania najbardziej drastycznych spraw. Dana Kollman nie zna pojęcia tabu, poruszana nawet najbardziej wstydliwe dla ludzi tematy związane z fizjologią człowieka. Nawet nie spostrzegłam się kiedy zamykałam książkę. Wiem jednak to, że jak pojawi się kolejna książka tej pisarki sięgnę po nią bez większego zastanowienia.

Książka przeczytana w ramach wyzwań:

11 komentarzy:

  1. Trzeba przyznać, że pani autorka nadała swojej książce bardzo chwytliwy tytuł :)

    OdpowiedzUsuń
  2. Tak, niezwykle "przewrotny" i ten szkielet na okładce :)

    OdpowiedzUsuń
  3. Jestem wielką fanką "CSI", "Kości"... to książka zdecydowanie dla mnie, a i tytuł brzmi bardzo obiecująco! Pozdrawiam, będę Cię odwiedzać nieco częściej :-)

    OdpowiedzUsuń
  4. Jak jesteś fanką CSI to musisz tym bardziej przeczytać tą książkę :) A co do tej tematyki mam zamiar opisać jeszcze klika podobnych pozycji :) Pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
  5. Dla mnie to chyba pozycja obowiązkowa, bo sama planuję wybrać się na kryminalistykę ;). Nie mówiąc już o tym, że z zaangażowaniem oglądam wszelkie seriale kryminalne :p.

    OdpowiedzUsuń
  6. Można powiedzieć, że przydało by się ją poznać, bo jest naprawdę świetna. A u mnie na półce czeka kolejna książka związana z tą dziedziną. Mam nadzieję, że niedługo uda mi się ją przeczytać i przedstawić tu. Ja też oglądam seriale zwłaszcza te na ID Discovery :)

    OdpowiedzUsuń
  7. Ja ogólnie cierpię na nieuleczalny serialoholizm ;). Z kryminalnych bardzo lubiłam kiedyś "Bones", ale teraz przerzuciłam się na "The killing" czy "True detective". Rzecz jasna żaden z tych seriali nie ukazuje idealnie metod działania, no ale dla rozrywki są świetne :).

    OdpowiedzUsuń
  8. Z seriali lubię "Criminal minds" oraz "Mentalista" choć one są daleko od pokazania "uroków" tego zawodu :)

    OdpowiedzUsuń
  9. Przyznaję się, też jestem zapalonym widzem "Mentalisty" mimo częstego braku realizmu. No ale za uśmiech P.J. można wybaczyć tego typu uchybienia ;).

    OdpowiedzUsuń
  10. Uśmiech Patrika może zdziałać cuda, że tak powiem :) Uwielbiam jeszcze uśmiech Neala Caffrey'a z "White Collar":)

    OdpowiedzUsuń
  11. W kolejnym punkcie się zgadzamy, bo moim zdaniem uśmiech Neala rzeczywiście jest uroczy :)). No i ten nieodłączny kapelusik ;).

    OdpowiedzUsuń