Z czym
kojarzy mi się dzieciństwo? Ze śmiechem, zabawą, niesamowitymi wyprawami do wymyślonej
krainy potworów, wyjadaniem malin oraz agrestu, z pieczonymi w ognisku
ziemniakami i chlebem. Śmiech, beztroska oraz radość – tym powinny się cechować
pierwsze lata naszego życia, lecz nie zawsze tak jest. Czasem dziecko
przechodzi twardą szkołę, jego rodzice nie dbają o nie, bywa, że dochodzi wręcz
do znęcania się psychicznego i fizycznego. W takiej sytuacji maluch nie ma
normalnego dzieciństwa oraz możliwości poznania czym jest beztroska i spokój
domowego ogniska. Musi przejść szybki kurs dorastania i stać się po prostu
młodocianym dorosłym. W momencie, gdy rodzic kompletnie nie jest w stanie
opiekować się oraz wychowywać swojego potomka, w krytycznych sytuacjach pojawia
się pomoc społeczna, która zabiera dziecko z domu i umieszcza je w bezpiecznym
miejscu. Takie schronienie, do którego trafiają doświadczeni życiem małoletni w
różnym wieku, prowadzi w Wielkiej Brytanii Cathy Glass, zajmująca się pomocą
najmłodszym już od dwudziestu pięciu lat rodzinę zastępczą. Wyspecjalizowała
się w opiece nad trudnymi dziećmi.
Pewnego dnia do rodziny zastępczej trafia
ośmioletnia Aimee, której matka Suzan wolała kupić dla siebie narkotyki niż jedzenie
dla dziecka. Pozostawiona sama sobie dziewczynka robi to, co chce, nikt nie
jest w stanie nad nią zapanować. Nie daje się ubrać, kopie i gryzie wszystkich,
a kąpiel to istny horror. Oprócz problemów z zachowaniem, Aimee miała spore
zaległości w nauce, mała była na poziome czterolatka, nie wiedziała nawet czym
są puzzle i co się z nimi robi. Dodatkowo matka, której nie ograniczono
kontaktów z córką, stara się nastawić ją negatywnie do nowej opiekunki oraz jak
najbardziej uprzykrzyć zastępczej matce życie ciągłymi kłótniami oraz
bezzasadnymi skargami. Czy Cathy uda się dotrzeć do dziewczynki, pokazać jakie
życie powinno wieść małe dziecko oraz wskazać jej należy się zachować?
Książki napisane przez Cathy Glass potrafią szokować, ponieważ
historie w nich zawarte są autentyczne i raczej nie powinny ich czytać osoby
delikatne, wrażliwe na krzywdę innych. Autorka przedstawia trudne życie swoich
podopiecznych, ich tragiczną historię. W „Zapominanym dziecku” opisuje losy
dziewczynki Aimee, która jakimś sposobem wyślizgnęła się opiece społecznej,
mimo że rodzina monitorowana była od lat –
pierwsze dziecko odebrano Suzan dwadzieścia pięć lat wcześniej, i mimo ciągłych
prób, nie mogła zatrzymać przy sobie żadnego swojego potomka. Tylko najmłodsza
córka jakimś cudem mieszkała z nią aż osiem lat. Wiele osób z otoczenia Aimee
zastanawiało się, dlaczego tak długo zwlekano z ponownym odebraniem kobiecie
praw opiekuńczych. Nie ma na to jednoznacznej odpowiedzi, można jedynie snuć
przypuszczenia. Jednym z wyjaśnień może być fakt, że wielokrotnie zmieniała się
osoba opiekująca się rodziną ze strony opieki społecznej. Ponadto zarówno matka
jak i córka, starały się jak mogły, aby oszukać ludzi monitorujących status ich
rodziny. Aż serce się kraje, gdy czyta się o tym wszystkim.
Okładka wydania brytyjskiego |
Opieka nad trudnym dzieckiem, zwłaszcza takim, które rosło, kiedy jego
rodzice byli w więzieniu lub zaniedbywali dziecko, oddając się narkotykom, nie
jest łatwa. Trzeba uważać na wiele czynników, ponieważ nie wiadomo dokładnie,
co ono przeszło oraz czego zostało nauczone. Zazwyczaj wiadomo tylko, że ma ono
prawdopodobnie wypaczone poczucie normalności. W przypadku Aimee pierwsza
wyprawa na zakupy w celu kupienia dziewczynce porządnego ubrania, skończyła się
kradzieżą. Nowa podopieczna nie widziała w swoim zachowaniu nic złego, bowiem
matka powiedziała jej, że można brać sobie dowolne rzeczy ze sklepów, kiedy
tylko zajdzie taka potrzeba. Jednymi z najbardziej zaskakujących dla czytelnika
oraz dla opiekunki i jej rodziny faktów, było zdumienie Aimee, gdy dowiedziała
się, że krzesło można odsunąć od stołu; brak wiedzy, że ubrania można wyprać i
staną się czyste. Ponadto mała nigdy nie używała ręcznika, nie wiedziała, że
pasty do zębów się nie je czy też nie miała pojęcia jak należy się bawić
zabawkami. Podopieczna Cathy nie znała smaku niespleśniałego chleba i zwykłego
masła. Jako pełnowartościowe jedzenie uznawała tylko i wyłącznie ciastka, które
mogła jeść w ogromnych ilościach. W wieku ośmiu lat potrafiła tylko koślawo
napisać swoje imię, a zasób słów był bardzo ubogi. Nigdy nie spędziła całego
dnia w szkole, ponieważ jej matka Suzan nie wstawała przed południem. Te fakty
definitywnie świadczą o tym, że dziewczynka była wręcz katastrofalnie
zaniedbana.
Aimee, mimo iż nie wiedziała praktycznie nic z rzeczy, które wiedzą
dzieci w jej wieku, posiadała ogromne pokłady życiowego doświadczenia. To
właśnie ona opiekowała się swoją matka, podczas gdy ta leżała w domu pod silnym
wpływem narkotyków czy alkoholu. Wiedziała między innymi o tym, że jak
rodzicielka leży i wymiotuje, to trzeba ją przewrócić na bok, aby się nie
udusiła. Cały czas mówiła swojej rodzicielce, że do niektórych dilerów nie
należy chodzić, bo oni są źli, lecz kobieta jej nie słuchała. Dziewczynka
opisywała świat, który widziała, nie owijając w bawełnę, z niezwykłą jak na
dziecko przenikliwością. Dość szybko po przejściu do „nowego” domu zaczęła
dostrzegać, dlaczego została zabrana od swojej mamy.
Cathy, przed przyjęciem każdego nowego podopiecznego, zawsze ma obawy
czy uda jej się sprostać powierzonemu zadaniu. Do opieki nad Aimee wybrano ją
ze szczególnego powodu, jako że ma bowiem niebywałe doświadczenie i w czasie
jej dwudziestopięcioletniego stażu pracy, udało jej się pomóc każdemu
podopiecznemu. Jako opiekunka stara się postępować jak najlepiej, lecz czasem
musi trzymać nerwy na wodzy, gdy widzi jak rodzice postępują ze swoimi
największymi „skarbami”. Nie każda osoba nadaje się do prowadzenia domu zastępczego,
nie wszyscy umieją sobie poradzić psychicznie z wyznaniami swoich
podopiecznych. Te słowa często są szokujące i zwalają z nóg nawet dorosłych,
którzy widzieli już w swoim życiu niejedno.
„Zapomniane dziecko” jest napisane według pewnego schematu. Na wstępie
przestawiony jest przyjazd dziecka, następnie ukazanie skali jego problemów,
połączone z tragicznymi wyznaniami. Po tym następuje etap nauki i pokazania
latorośli jak naprawdę powinna wyglądać rodzina, a na samym końcu
najsmutniejsza część - pożegnanie oraz zamieszkanie z rodziną adopcyjną. Ten
końcowy etap może wyciskać łzy, ponieważ podopieczny zazwyczaj mieszkał w domu
Cathy kilka miesięcy, niekiedy ponad rok i stawał się częścią jej małej
rodziny. Ludzie się do siebie przywiązywali, a potem nadchodził nieuchronny
czas rozstania. Jednak obok smutku pojawia się nadzieja, bowiem dziecko staje
przed nową drogą w życiu, która tym razem powinna być szczęśliwa.
„- Hej! Nie zapomniałaś o czymś? - spytała nieuprzejmie.Uchyliłam drzwi.- O czym, Aimee?- Zawsze pytasz, czy chcę buziaka ma dobranoc. A dzisiaj nie zapytałaś.- Nie. Ponieważ nigdy nie chcesz. A co? Chciałabyś dziś buziaka? - spytałam zdumiona. Aimee była ma mnie tak wściekła cały wieczór, że nigdy bym nie pomyślała, że może mieć ochotę na przytulanie się.- Nie chcę - odpowiedziała szczerze. - Ale chcę, żebyś pytała. Jak pytasz, to znaczy, że się mną interesujesz. [s. 166]”
Książka jest napisana językiem przystępnym, w którym nie znajdzie się
żadnych skomplikowanych psychologicznych czy prawnych zwrotów. Autorka
dokładnie tłumaczy, dlaczego tak, a nie inaczej postępuje wobec nagannego
zachowania podopiecznego czy też problemu emocjonalnego. Z jej sposobów
postępowania na różne zachowania dzieci można się dużo nauczyć, przykładowo
techniki wyboru zamkniętego „Czy wolisz
najpierw zdjąć kurtkę, czy buty?”. Właśnie takie konstruowanie pytań daje
dziecku możliwość wyboru oraz poczucie, że decyduje o sobie samym, natomiast
opiekun może w ten sposób zachęcić je do działania.
„Zapomniane dziecko” pokazuje także niedoskonałość brytyjskiego
systemu opieki społecznej. Aimee i jej matka, były od lat monitorowane oraz
wielokrotnie odwiedzane przez kuratorów. Osoby, które zajmowały się rodziną,
zbyt często się zmieniały, a czas był niepotrzebnie tracony na ponownie
zapoznanie się z daną sprawą i jej wszystkimi aspektami. Oprócz tego wszystkie
procedury sądowe są niezwykle czasochłonne, co w wielu przypadkach działa na
niekorzyść dziecka pozostającego pod toksycznym wpływem rodziców i otoczenia, w
jakim się znajduje.
Ciężko mi powiedzieć, co dokładnie sądzę o „Zapomnianym dziecku”. Na
pewno, że jest niebywale poruszająca i szokująca. Do tej pory nie zdarzyło mi
się czytać tego typu literatury, ale jak się mówi, zawsze musi być pierwszy
raz. Muszę powiedzieć, że dobrze mi się ją czytało i miło wspominam postępy,
jakie robiła Aimee pod opieką Cathy. Jednocześnie bardzo bym chciała, aby nie
było takich historii do opisania i zarazem nieszczęśliwych dzieci, lecz wiem,
że nie jest to możliwe. Niebywale smuci mnie fakt, że nie ma możliwości
całkowitej eliminacji patologii oraz różnego rodzaju uzależnień. Zdecydowanie
sięgnę po inne książki tej autorki, aby wiedzieć, że udało się kolejnej małej
istotce wyrwać z dotychczasowego, niebywale toksycznego środowiska i poznać
czym naprawdę jest rodzina oraz szczęście.
I tak jeszcze na sam koniec kilka słów, całkowicie niezwiązanych z
lekturą. Na stronie internetowej Cathy Glass, którą można znaleźć pod adresem http://www.cathyglass.co.uk/,
przedstawione tam są dalsze losy dzieci
opisanych przez nią w książkach.
Tytuł oryginału: Another
Forgotten Child
Tłumaczenie: Weronika Mincer
Wydanie: 1
Data wydania: 30.07.2014
Wydawnictwo: Muza S.A.
Oprawa: broszurowa
Liczba stron: 384
Format: 135 x 205 mm
Trudny temat, nawet w najpiękniej napisanej książce, pozostaje trudnym tematem. I choć lubię ambitne książki, nie jestem pewna, czy szybko sięgnę po tę pozycję. Smutne, długie wieczory jakoś bardziej "pasują" do lekkiej książki... Nie przekreślam jednak tej pozycji. Będę o niej pamiętać. Kiedyś przyjdzie na nią czas.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam :)
Książki Cathy Glass czytuję. Kobieta z takim bagażem doświadczeń naprawdę wie o czym pisze i jej książki przejmują do głębi. Skrajne emocje wciąż buzują i nie giną nawet po skończeniu. Niezależnie od tego, czy wszystkie te dzieci są maltretowane, molestowane, czy dzieje im się inna krzywda, nie da się przejść obok nich obojętnie. Ostatnio miałam okazję poznać historię Sally East z książki "Czarne dni małej Sally", co wiesz, bo sama zainteresowałaś się tym tytułem. Myślę, że są one bardzo ważne, choć jak sama napisałaś pod moim postem - powinny nie istnieć, bo nie powinno być powodu do ich pisania. Niestety świat nie jest utopijny.
OdpowiedzUsuńTakie historie się niezwykle przeszywające i przejmujące, czyta się je z zapartym tchem i z niedowierzaniem, że takie historie mają miejsce. Z jednej strony dobrze, że nie jest utopijny a z drugiej strony szkoda ale, nie można mieć wszystkiego jak się mówi.
OdpowiedzUsuń