Tytuł oryginału: Inferno
Tłumaczenie: Robert J. Szmidt
Autor: Brown Dan
ISBN: 978-83-7508-712-3
Liczba stron: 592
Format:143 x 205 mm
Oprawa: twarda z obwolutą
Premiera: 9 października 2013
Wydanie: I
Wydawnictwo: Sonia Draga
Elementy opisujące wielkie dzieła sztuki oraz budowle są niewątpliwą zaletą „Inferno”. Gdy czytałam o Il Dumo, to od razu miałam ochotę wygooglować zdjęcia tej budowli.
„Inferno” to tytuł najnowszej książki Dana Browna, autora
takich bestsellerów jak kontrowersyjny „Kod Leonadra da Vinci”, który wywołał
wielką dyskusję oraz sprzeciw Kościoła Katolickiego, czy „Anioły i Demony”. Oba
wyżej wymienione dzieła zostały w krótkim czasie zekranizowane. „Interno” była
jedną z najbardziej wyczekiwanych powieści w ubiegłym roku kalendarzowym.
Robert Langdon budzi się w szpitalnej izolatce, nie wie gdzie się znajduje
i nie pamięta nic z ostatnich dwóch dni. Okazuje się, że nie jest w Stanach
Zjednoczonych, tylko we Włoszech, a dokładnie we Florencji. Podczas pobytu w
szpitalu ktoś usiłuje go zabić. W ucieczce stamtąd pomaga mu brytyjska lekarka,
Sienna Brookes, przebywająca na oddziale, gdzie znajduje się Langdon. Profesor
zastanawia się w co on takiego się tym razem wplątał. Otumaniony lekami na
uspokojenie, przy pomocy pani doktor, dociera do jej mieszkania.
W swojej marynarce znajduje wszyty pojemnik ze znakiem zagrożenia biologicznego,
zabezpieczony czytnikiem linii papilarnych…
„Lasciate ogni
speranza, voi ch'entrate
Porzućcie
wszelką nadzieję, wy, którzy wchodzicie”*
– od tych słów zaczyna się „Boska Komedia” Dantego
Alighieri. Ten renesansowy utwór będzie towarzyszył czytelnikowi przez cała
książkę. Szczególną uwagę należy zwrócić na część zwaną „Piekło”, po włosku
„Inferno”, skąd Dan Brown zaczerpnął tytuł dla swojej powieści.
Bardzo ważnym dziełem sztuki występującym w powieści jest
„Mapa Piekła”, namalowana przez Sandro Botticelliego, choć została ona trochę
zmodyfikowana przez Bertranda Zobriststa, genialnego, lecz obłąkanego naukowca,
specjalizującego się w genetyce.
„Il Duomo – albo, bardziej formalnie, katedra Santa Maria del Fiore – prócz
dostarczenia przydomka Busoniemu mogła się szczycić mianem duchowego serca
Florencji, aczkolwiek w swojej kilkusetletniej historii była także niemym
światkiem wielu dramatów i intryg. To w
jej murach toczyła się długa i zawzięta dyskusja nad Sądem Ostatecznym –
zdobiącym wewnętrzną powierzchnię kopuły, wzgardzonym freskiem Vasariego…”
Książkę Dana Browna można również traktować jako
przewodnik po Florencji, zawierający opisy zabytków oraz dzieł sztuki.
Z treści powieści można dowiedzieć się, że główny bohater
bardzo lubi to europejskie miasto i często do niego powraca. Podczas pobytu
udaje się, by po raz kolejny obejrzeć posąg Dawida autorstwa Michała Anioła.
Ba, Langdon nawet nie wyobraża sobie, aby mógł tego nie zrobić. Obecnie w
Internecie można zobaczyć gotowe mapki, na których zostały zaznaczone miejsca
odwiedzone przez Harvadzkiego profesora.
Po raz kolejny w mieście, w którym rozgrywa się akcja
„Inferno”, organizuje się wycieczki do miejsc znanych z książki. Warto
zauważyć, że akcja powieści rozgrywa się w trzech miastach, znajdujących na
dwóch kontynentach.
Czytając powieść spodziewałam się takiego zakończenia, w
którym Langdon zdąża na czas i ratuje świat przed wielką zagładą, lecz w
przypadku „Interno” jest inaczej. Można powiedzieć, że głowny bohater dotarł na
wskazane miejsce, na dzień przed wydarzeniem, ale tzw. „Dzień zero” oznacza
zupełnie coś innego.
Elementy opisujące wielkie dzieła sztuki oraz budowle są niewątpliwą zaletą „Inferno”. Gdy czytałam o Il Dumo, to od razu miałam ochotę wygooglować zdjęcia tej budowli.
Obok plusów, w powieści można znaleźć wady. Zaskoczeniem
było dla mnie zakończenie, które wyobrażałam sobie zupełnie inaczej, ciężko mi
jest to opisać. W „Inferno” autor często stosuje zabieg retrospekcji, co
powoduje, że wartka akcja ulega zwolnieniu. Podczas czytania wcześniejszych
przygód Roberta Langdona nie byłam w stanie się oderwać od lektury, zarywałam
noce, aby dowiedzieć się jak potoczą się dalsze wydarzenia. Przy tej książce
było inaczej, mogłam spokojnie odłożyć ją na półkę i iść spać. Odniosłam
wrażenie, że autor nie miał zbytnio pomysłów na kolejne przygody światowego
eksperta i wykładowcy Harvardzkiego.
„Inferno” zostało rozdrobnione na 104 rozdziały, co
powoduje także duże skoki akcji.
Moment w którym została wyjawiona informacja, dlaczego
profesor stracił pamięć jest dla mnie zupełnie bez sensu, nie rozumiem do czego
miało by to prowadzić. Po przeczytaniu tego fragmentu doszłam do wniosku, że
Brown nie miał zbytnio pomysłu, aby wytłumaczyć niektóre działania bohaterów.
Konstrukcja powieści jest typowa dla tego autora. Główny
bohater zostaje wciągnięty w jakąś aferę. Aby ją rozwikłać, musi skorzystać ze
swojej wiedzy dotyczącej historii sztuki oraz symboli, przy czym pomaga mu
zawsze piękna i młoda kobieta o bystrym umyśle. Brzmi to podobnie jak historia
o agencie MI6, James’ie Bondzie, któremu zawsze towarzyszą piękne panie.
Dorzucić można do tego ucieczkę przed osobami, które nie chcą, aby ktoś inny
przed nimi odkrył informacje, które zostały na wieki ukryte lub zapomniane.
Na okładce recenzowanej książki można przeczytać, że
zalicza się ją do gatunku apokaliptycznego thrilleru, ale czy to taka prawdziwa
postapokalipsa?! Nie wiem. Zawsze mi się to kojarzyło z ”wielkim bum” oraz
masowym wymieraniem ludności, tego w „Inferno” nie znajdziemy.
Powieści podejmuje bardzo ważna dla ludzi tematy takie
jak: terroryzm, przeludnienie, skażenie biologiczne. Media bombardują
informacjami o głodzie w Afryce, wojnie w Syrii czy ostatnio o tsunami na
Filipinach. W „Inferno” pada stwierdzenie, że jak nie nastąpi jakiś wielki
kataklizm, to ludzie sami się pozabijają, będą walczyć o wszystko: o pracę, o
pożywienie, o zaspokojenie podstawowych potrzeb. Ich Brak rodzi agresję i
frustrację wśród mieszkańców Ziemi, a to jest niebezpieczne dla wszystkich.
Czy uważam „Inferno” warte przeczytania?! Tak nie za
bardzo, Dan Brown zaczął się ”wypalać”, co bardzo jest uwidocznione w tej
powieści.
Zastanawia mnie jeszcze jedno: ile razy profesor Robert
Langdon będzie ratował ludzkość przed wielkim nieszczęściem czy też
"genialnym pomysłem", jaki się wykluje w umyśle jakiegoś szalonego
człowieka.
Wytwórnia filmowa Sony Pictures poinformowała, że
adaptacja powieści pojawi się w kinach pod koniec 2015 roku, jej reżyserem
będzie Ron Howard, a w rolę głównego bohatera wcieli się ponownie Tom Hanks.
Robert Langdon jest głównym bohaterem w powieściach:
1) „Anioły i demony”
2) „Kod Leonarda da Vinci”
3) „Zaginiony symbol”
4) „Inferno”
* „ Boska Komedia”, Dante Alighieri.
Na sam koniec:
Niestety nie udało mi się dołączyć filmiku z youtube oraz mapy google z zaznaczoną wędrówką Langdona po Florencji. Zamieszczam je poniżej:
do tej pory przeczytałam tylko jedną książkę tego autora, mam w planie poznać kolejne powieści pisarza więc może i po tę się skuszę :)
OdpowiedzUsuń