Tytuł oryginału: Murder of Crows
Tłumaczenie: Monika Wyrwas-Wiśniewska
Seria: INNI tom II
Wydawnictwo: Initium
Premiera: 21 maja 2014
Wydanie: I
Ilość stron: 432
Format: 146x209 mm
ISBN: 978-83-62577-39-2
Książki Anne Bishop mogę kupować w ciemno, ponieważ wiem, że zapewnią
mi one chwile niezapomnianych przygód, co do których pragnęłabym, aby trwały w
nieskończoność. Gdy skończę czytać jedną napisaną przez nią historię, to nie
mogę się doczekać, kiedy ukaże się kolejna. I tak też było pewnego czerwcowego,
bardzo słonecznego popołudnia, gdy trzymałam w swoich rączkach drugi tom serii
„Inni”, zatytułowany „Morderstwo Wron”.
Miasteczko Lakeside ledwie
przetrwało zamieć śnieżną, jaką wywołały Żywioły podczas ataku najemników na
Dziedziniec. Zadaniem ich było porwanie Meg oraz dostarczenie do jej
wcześniejszego właściciela, który zwie się Kontrolerem. Nie udało się to im,
wszyscy napastnicy zginęli. Podczas ucieczki, Meg wpadła do jeziora, lecz Simonowi
i Vladowi udało się ją wyciągnąć z lodowatej wody, była jednak nieprzytomna. Po
groźbie Zimy, że zmiecie miasto z powierzchni, lekarz w pobliskim szpitalu
zgodził się ją przyjąć i leczyć. Po tych wydarzeniach atmosfera w mieście, jak
i na całym kontynencie, nie jest za wesoła. Teraz, ktoś próbuje popsuć i tak
delikatne stosunki między ludźmi a Terra Indigena, wypuszczając
narkotyki o nazwach „euforia” oraz „wilczenie”...
Dosłownie nie wiem co mam
napisać, chciałabym przelać wszystkie moje myśli, lecz jak zabieram się do
tego, zupełnie nie mam pojęcia od czego zacząć. Przede wszystkim ten tom jest
jeszcze lepszy od „Pisanego Szkarłatem”. Trzeba przyznać, w „Morderstwie Wron”
dzieje się dużo, kogoś celem są wrony, zaś ludzie w mieście są źli na Innych,
że zesłali na nich straszną śnieżycę. Wyrażają to w różnorodny sposób, na przykład
atakami na „chodzące mięso”, jak nazywają ich Inni, którzy pracują na
Dziedzińcu. Wiele tych osób obawia się o swoje życie. Sytuacja jest naprawdę
nieciekawa i wcale nie zanosi się na ocieplenie stosunków. Ludzie myślą, że
wszystko im się należy, a Terra Indigena należy usunąć z ich drogi ku większej
ilości surowców naturalnych oraz nowych miejsc zdatnych do zamieszkania. Między
zdaniami można domyślić się, że ten wątek zostanie bardziej rozwinięty w
następnym tomie serii, a obecnie mamy tylko delikatną zapowiedź tego.
„- Z tego, co zrozumiałam, jeśli ludzie pokazują wam jakiś produkt lub wynalazek, który wam się podoba, uwalniacie zasoby potrzebne do jego produkcji. Ponieważ cenicie świat bardziej niż rzeczy albo zyski, nigdy nie uwalniacie ich tyle, ile chcą ludzie, a oni zawsze okazują wam z tego powodu niechęć. Są ślepi, ale ja nie muszę być ślepa.Jej własny rodzaj wykluczył ją, tak samo jak kiedyś wykluczył Intuitów i zmusił do zawierania oddzielnych umów z terra indigena. [s. 250]”
Pomiędzy Meg oraz Simonem zaczyna
coraz bardziej „iskrzyć”, lecz oni sami tego nie widzą. Pan Wilcza Straż zaczyna
być zazdrosny o dziewczynę, najchętniej zamknąłby ją przed innymi mężczyznami.
Oboje nie zdają sobie sprawy, że między nimi panuje jakaś chemia. Strasznie
mnie ciekawi jak rozwinie się dalej ta znajomość, lecz póki co pozostają dla
siebie przyjaciółmi. Ogólnie od kiedy Meg zaczęła samodzielne życie na
wolności, to zdolności przepowiadania przeszłości uległy znaczącej
transformacji. Już nie musi się kaleczyć, aby coś zobaczyć, wystarczy, że „ktoś
lub coś” znajdzie się w jej pobliżu, a ona będzie wiedziała, co się wydarzy.
Jednakże jeśli ma się stać coś ważniejszego, to będzie i tak musiała załatwić
to w tradycyjny już sposób. Zasadniczo można powiedzieć, że Meg przeszła wielką
przemianę z dziecka, jakim była w poprzednim tomie, w kobietę potrafiącą
walczyć o swoje i głośno pokazać to, co myśli. Przed nią jeszcze dużo spraw, z
którymi musi się zapoznać, lecz nie jest już zdana na samą siebie, ma swoje
człowiecze koleżanki, służące zawsze dobrą radą i pomocą oraz Innych, stojących
za nią murem i nie dopuszczą, aby cokolwiek złego się jej stało.
„Wdychał jej zapach i czuł wielkie zadowolenie. W pewnej chwili uniósł głowę i polizał ją po ręce. Zasypiał pełen spokoju i satysfakcji. Mimo, że miała na rękach krem, i tak lubił jej smak. [s. 156]”
W tym tomie szczególnie spodobał
mi się pewien fragment, w którym policjanci współpracujący z Dziedzińcem,
odwiedzają kawiarnię Tess „Coś na ząb” i w zupełnie przypadkowy sposób pokazują
Innym z dalszych terenów, jak prawidłowo powinno się zachowywać w prawdziwej
ludzkiej kawiarni. Szczerze powiedziawszy rozśmieszyło mnie to.
Okładka wersji amerykańskiej |
Podczas lektury książki czytelnik
może się poznać, że w świecie wykreowanym przez Anne Bishop istnieje pewna
grupa ludzi zwana Intuitami, zamieszkującymi tereny zajęte przez Innych i nie
pragną kontaktu z ludźmi, od których i tak doznali wiele krzywd. Osoby z tego
”plemienia” w swoim życiu kierują się przeczuciem oraz nader mocno rozwiniętą
intuicją, pozwalająca uniknąć im wielu nieprzyjemnych sytuacji. Z powodu tego
daru zostali wykluczeni ze społeczeństwa i traktowani są jak wybryki natury.
Opis tej grupy skojarzył mi się z losami rdzennych mieszkańców Ameryki.
Stopniowo odbierano im ziemię i zamykano w rezerwatach. Opisy powiązań między
poszczególnymi jednostkami bardzo mi przypomina współczesne społeczeństwo,
gdzie w wielu przypadkach inność, odmienność nie jest tolerowana, a
niejednokrotnie wręcz tępiona.
Na szczególną uwagę zasługuje
okładka, na której prawdopodobnie została pokazana twarz głównej bohaterki. W
momencie gdy ta książka stoi na półce w biblioteczce, to postać ciągle zerka na
nas i prosi o uwagę. Podobnie fascynująca jest okładka z poprzedniego tomu,
gdzie został ukazany wizerunek Simona Wilczej Straży. Nie mogę się na nie
napatrzeć. Zastanawia mnie kto będzie zdobił kolejną część serii, może szalenie
niebezpieczna Tess lub współwłaściciel „Zabójczo dobrych lektur” Vlad?
„Morderstwo Wron” jest jeszcze lepsze od
poprzedniego tomu. Czyta się go naprawdę błyskawicznie, starałam się dawkować
sobie przyjemność, jaką daje mi lektura tej książki, lecz mimo wszystko
ostatnie strony nadeszły zdecydowanie zbyt szybko. I teraz muszę czekać kolejny
rok, aby poznać dalsze losy Meg oraz wszystkich mieszkańców Dziedzińca w
Lakeside. Autorka nie skupia się tylko na mieszkańcach miasta oraz Dziedzińca,
ale i na dalszych terytoriach należących do Innych. Książka nie nudzi, lecz
niesamowicie wciąga i kończąc lekturę pragnie się tylko jak najszybciej dostać
w ręce kontynuację. Jednym słowem powieść ta jest wspaniała i niesamowita, i po
prostu chce się więcej. Mogę szczerze powiedzieć, że kto nie zapoznał się
jeszcze z tym cyklem, musi jak najszybciej nadrobić zaległości.
Do zobaczenia wkrótce w świecie
Namid!!
Anne Bishop Inni:
Wyzwania:
Uwielbiam :)
OdpowiedzUsuńWitaj w klubie :)
OdpowiedzUsuńA ja jeszcze nie znam. ;) I po takiej recenzji (zwłaszcza spodobało mi się - i zaintrygowało - to skojarzenie z losami rdzennych mieszkańców Ameryki) mam ochotę od razu sięgnąć po tę książkę!
OdpowiedzUsuńNie znam twórczości Anne Bishop, ale moja kuzynka wręcz opiewa nad nią w zachwytach, dlatego jej zapytam się, czy przypadkiem nie ma powyższej serii i w razie czego wypożyczę i przeczytam.
OdpowiedzUsuńNie wiem, jakie skojarzenia miały inne osoby, które czytały tą powieść ale mi akurat to się nasunęło. Polecam tą książkę jak najbardziej, czyta się ją strasznie szybko.
OdpowiedzUsuńOprócz serii Inni jest jeszcze Efemera i Czarne Kamienie, lecz według mnie Inni są jak na razie najlepszą serią ja powstała do tej pory.
OdpowiedzUsuńCzarne Kamienie brzmią znajomo, więc wydaje mi się, że akurat tę serię ma moja kuzynka, bo kilkakrotnie o nich wspominała, lecz ja nigdy nie zwróciłam na to szczególniej uwagi, aż do teraz.
OdpowiedzUsuńCzarne Kamienie są wspaniałą serię. Tylko jak zaczniesz zapoznawać się z książkami Anne BIshop od tej serii to bądź przygotowana na lekki chaos, ciężko się początkowo w tym świecie ale potem idzie jak z płatka :)
OdpowiedzUsuńDzięki za uprzedzenie faktów:) Przynajmniej będę wiedziała, że trzeba na początku uzbroić się w cierpliwość:)
OdpowiedzUsuńNie czytałam tej serii, ale nie jestem pewna, czy by mi się spodobała...
OdpowiedzUsuńhttp://pasion-libros.blogspot.com