8 wrz 2014

Anne Bishop: Morderstwo Wron

Tytuł oryginału: Murder of Crows
Tłumaczenie: Monika Wyrwas-Wiśniewska
Seria: INNI tom II
Wydawnictwo: Initium
Premiera: 21 maja 2014
Wydanie: I
Ilość stron: 432
Format: 146x209 mm
ISBN: 978-83-62577-39-2 

Książki Anne Bishop mogę kupować w ciemno, ponieważ wiem, że zapewnią mi one chwile niezapomnianych przygód, co do których pragnęłabym, aby trwały w nieskończoność. Gdy skończę czytać jedną napisaną przez nią historię, to nie mogę się doczekać, kiedy ukaże się kolejna. I tak też było pewnego czerwcowego, bardzo słonecznego popołudnia, gdy trzymałam w swoich rączkach drugi tom serii „Inni”, zatytułowany „Morderstwo Wron”.

Miasteczko Lakeside ledwie przetrwało zamieć śnieżną, jaką wywołały Żywioły podczas ataku najemników na Dziedziniec. Zadaniem ich było porwanie Meg oraz dostarczenie do jej wcześniejszego właściciela, który zwie się Kontrolerem. Nie udało się to im, wszyscy napastnicy zginęli. Podczas ucieczki, Meg wpadła do jeziora, lecz Simonowi i Vladowi udało się ją wyciągnąć z lodowatej wody, była jednak nieprzytomna. Po groźbie Zimy, że zmiecie miasto z powierzchni, lekarz w pobliskim szpitalu zgodził się ją przyjąć i leczyć. Po tych wydarzeniach atmosfera w mieście, jak i na całym kontynencie, nie jest za wesoła. Teraz, ktoś próbuje popsuć i tak delikatne stosunki między ludźmi a Terra Indigena, wypuszczając narkotyki o nazwach „euforia” oraz „wilczenie”...

Dosłownie nie wiem co mam napisać, chciałabym przelać wszystkie moje myśli, lecz jak zabieram się do tego, zupełnie nie mam pojęcia od czego zacząć. Przede wszystkim ten tom jest jeszcze lepszy od „Pisanego Szkarłatem”. Trzeba przyznać, w „Morderstwie Wron” dzieje się dużo, kogoś celem są wrony, zaś ludzie w mieście są źli na Innych, że zesłali na nich straszną śnieżycę. Wyrażają to w różnorodny sposób, na przykład atakami na „chodzące mięso”, jak nazywają ich Inni, którzy pracują na Dziedzińcu. Wiele tych osób obawia się o swoje życie. Sytuacja jest naprawdę nieciekawa i wcale nie zanosi się na ocieplenie stosunków. Ludzie myślą, że wszystko im się należy, a Terra Indigena należy usunąć z ich drogi ku większej ilości surowców naturalnych oraz nowych miejsc zdatnych do zamieszkania. Między zdaniami można domyślić się, że ten wątek zostanie bardziej rozwinięty w następnym tomie serii, a obecnie mamy tylko delikatną zapowiedź tego.
„- Z tego, co zrozumiałam, jeśli ludzie pokazują wam jakiś produkt lub wynalazek, który wam się podoba, uwalniacie zasoby potrzebne do jego produkcji. Ponieważ cenicie świat bardziej niż rzeczy albo zyski, nigdy nie uwalniacie ich tyle, ile chcą ludzie, a oni zawsze okazują wam z tego powodu niechęć. Są ślepi, ale ja nie muszę być ślepa.
Jej własny rodzaj wykluczył ją, tak samo jak kiedyś wykluczył Intuitów i zmusił do zawierania oddzielnych umów z terra indigena. [s. 250]”
Pomiędzy Meg oraz Simonem zaczyna coraz bardziej „iskrzyć”, lecz oni sami tego nie widzą. Pan Wilcza Straż zaczyna być zazdrosny o dziewczynę, najchętniej zamknąłby ją przed innymi mężczyznami. Oboje nie zdają sobie sprawy, że między nimi panuje jakaś chemia. Strasznie mnie ciekawi jak rozwinie się dalej ta znajomość, lecz póki co pozostają dla siebie przyjaciółmi. Ogólnie od kiedy Meg zaczęła samodzielne życie na wolności, to zdolności przepowiadania przeszłości uległy znaczącej transformacji. Już nie musi się kaleczyć, aby coś zobaczyć, wystarczy, że „ktoś lub coś” znajdzie się w jej pobliżu, a ona będzie wiedziała, co się wydarzy. Jednakże jeśli ma się stać coś ważniejszego, to będzie i tak musiała załatwić to w tradycyjny już sposób. Zasadniczo można powiedzieć, że Meg przeszła wielką przemianę z dziecka, jakim była w poprzednim tomie, w kobietę potrafiącą walczyć o swoje i głośno pokazać to, co myśli. Przed nią jeszcze dużo spraw, z którymi musi się zapoznać, lecz nie jest już zdana na samą siebie, ma swoje człowiecze koleżanki, służące zawsze dobrą radą i pomocą oraz Innych, stojących za nią murem i nie dopuszczą, aby cokolwiek złego się jej stało.    
„Wdychał jej zapach i czuł wielkie zadowolenie. W pewnej chwili uniósł głowę i polizał ją po ręce. Zasypiał pełen spokoju i satysfakcji. Mimo, że miała na rękach krem, i tak lubił jej smak. [s. 156]”
W tym tomie szczególnie spodobał mi się pewien fragment, w którym policjanci współpracujący z Dziedzińcem, odwiedzają kawiarnię Tess „Coś na ząb” i w zupełnie przypadkowy sposób pokazują Innym z dalszych terenów, jak prawidłowo powinno się zachowywać w prawdziwej ludzkiej kawiarni. Szczerze powiedziawszy rozśmieszyło mnie to.

Okładka wersji amerykańskiej
Podczas lektury książki czytelnik może się poznać, że w świecie wykreowanym przez Anne Bishop istnieje pewna grupa ludzi zwana Intuitami, zamieszkującymi tereny zajęte przez Innych i nie pragną kontaktu z ludźmi, od których i tak doznali wiele krzywd. Osoby z tego ”plemienia” w swoim życiu kierują się przeczuciem oraz nader mocno rozwiniętą intuicją, pozwalająca uniknąć im wielu nieprzyjemnych sytuacji. Z powodu tego daru zostali wykluczeni ze społeczeństwa i traktowani są jak wybryki natury. Opis tej grupy skojarzył mi się z losami rdzennych mieszkańców Ameryki. Stopniowo odbierano im ziemię i zamykano w rezerwatach. Opisy powiązań między poszczególnymi jednostkami bardzo mi przypomina współczesne społeczeństwo, gdzie w wielu przypadkach inność, odmienność nie jest tolerowana, a niejednokrotnie wręcz tępiona.   

Na szczególną uwagę zasługuje okładka, na której prawdopodobnie została pokazana twarz głównej bohaterki. W momencie gdy ta książka stoi na półce w biblioteczce, to postać ciągle zerka na nas i prosi o uwagę. Podobnie fascynująca jest okładka z poprzedniego tomu, gdzie został ukazany wizerunek Simona Wilczej Straży. Nie mogę się na nie napatrzeć. Zastanawia mnie kto będzie zdobił kolejną część serii, może szalenie niebezpieczna Tess lub współwłaściciel „Zabójczo dobrych lektur” Vlad? 

 „Morderstwo Wron” jest jeszcze lepsze od poprzedniego tomu. Czyta się go naprawdę błyskawicznie, starałam się dawkować sobie przyjemność, jaką daje mi lektura tej książki, lecz mimo wszystko ostatnie strony nadeszły zdecydowanie zbyt szybko. I teraz muszę czekać kolejny rok, aby poznać dalsze losy Meg oraz wszystkich mieszkańców Dziedzińca w Lakeside. Autorka nie skupia się tylko na mieszkańcach miasta oraz Dziedzińca, ale i na dalszych terytoriach należących do Innych. Książka nie nudzi, lecz niesamowicie wciąga i kończąc lekturę pragnie się tylko jak najszybciej dostać w ręce kontynuację. Jednym słowem powieść ta jest wspaniała i niesamowita, i po prostu chce się więcej. Mogę szczerze powiedzieć, że kto nie zapoznał się jeszcze z tym cyklem, musi jak najszybciej nadrobić zaległości.

Do zobaczenia wkrótce w świecie Namid!!

Anne Bishop Inni:

Wyzwania:

10 komentarzy:

  1. A ja jeszcze nie znam. ;) I po takiej recenzji (zwłaszcza spodobało mi się - i zaintrygowało - to skojarzenie z losami rdzennych mieszkańców Ameryki) mam ochotę od razu sięgnąć po tę książkę!

    OdpowiedzUsuń
  2. Nie znam twórczości Anne Bishop, ale moja kuzynka wręcz opiewa nad nią w zachwytach, dlatego jej zapytam się, czy przypadkiem nie ma powyższej serii i w razie czego wypożyczę i przeczytam.

    OdpowiedzUsuń
  3. Nie wiem, jakie skojarzenia miały inne osoby, które czytały tą powieść ale mi akurat to się nasunęło. Polecam tą książkę jak najbardziej, czyta się ją strasznie szybko.

    OdpowiedzUsuń
  4. Oprócz serii Inni jest jeszcze Efemera i Czarne Kamienie, lecz według mnie Inni są jak na razie najlepszą serią ja powstała do tej pory.

    OdpowiedzUsuń
  5. Czarne Kamienie brzmią znajomo, więc wydaje mi się, że akurat tę serię ma moja kuzynka, bo kilkakrotnie o nich wspominała, lecz ja nigdy nie zwróciłam na to szczególniej uwagi, aż do teraz.

    OdpowiedzUsuń
  6. Czarne Kamienie są wspaniałą serię. Tylko jak zaczniesz zapoznawać się z książkami Anne BIshop od tej serii to bądź przygotowana na lekki chaos, ciężko się początkowo w tym świecie ale potem idzie jak z płatka :)

    OdpowiedzUsuń
  7. Dzięki za uprzedzenie faktów:) Przynajmniej będę wiedziała, że trzeba na początku uzbroić się w cierpliwość:)

    OdpowiedzUsuń
  8. Nie czytałam tej serii, ale nie jestem pewna, czy by mi się spodobała...
    http://pasion-libros.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń