
Początkowo sądziłam, że Yankee
Candle jest młodą firmą, jednak tak nie jest. W 1969 roku szesnastoletni uczeń
liceum, zastanawiał się nad prezentem dla mamy na Boże Narodzenie. Jednak to zadanie
nie było łatwe, brak pieniędzy przekreślał możliwość kupienia jej czegokolwiek.
W przypływie twórczej inspiracji postanowił podarować własnoręcznie wykonaną świecę.
Ze znalezionych w kuchni rzeczy: wosku do użytku domowego, czerwonej kredki,
bawełnianego sznurka oraz kartonie po mleku (jako formy), stworzył to, co
wcześniej wymyślił. Przed sprezentowaniem mamie świecy, pokazał swoje dzieło
sąsiadce, która zachwyciła się wykonaniem i pomysłem. Postanowiła ją od
chłopaka odkupić. Za zarobione w ten sposób pieniądze, kupił materiały na
następne świeczki. I od zwykłej desperacji przed Bożym Narodzeniem zrodziła się
firma, która obecnie w swoim portfolio ma szeroki asortyment zapachów pod
postacią wosków, świeć czy olejów. Dodatkowo sprzedaje przeróżne akcesoria
takie jak kominki, czy abażury do dużych świec.
Postanowiłam dać szansę Yankee
Candle i przekonać się na własnym nosie tym, tym co oferuje. Zakupiłam, więc
kominek, tea lighty oraz klika wosków w kształcie słoiczków. Na sucho, wybrane
przeze mnie zapachy pachniały bardzo ładnie, aż mnie to zaskoczyło, nie
spodziewałam się, że coś z tego wypali, a tu takie miłe zaskoczenie.
Pierwszym roztopionym woskiem był
Home Sweet Home. Mogę szczerze powiedzieć, że przepadłam w tej woni
wydobywającej się z kominka. Od małego dziecka uwielbiam zapach cynamonu,
samego jak i z innymi dodatkami. Woń ta kojarzy mi się z Bożym Narodzeniem, maminym
ciastem oraz Wigilijnym kompotem babci. Na samym początku nic nie poczułam, jak
więcej wosku się roztopiło, zapach czuć było w całym mieszkaniu. Nie
spodziewałam się takiej intensywności oraz trwałości.
Zapach Home Sweet Home to ciepły,
intensywny, dość ciężki zapach cynamonu z dodatkiem innych przypraw korzennych.
Woń ta jest idealna na zimne, ciemne wieczory, które obecnie nastały. Dla
niektórych będzie zbyt intensywny, więc należy ukruszyć go odrobinę. Ja z
miejsca pokochałam Home Sweet Home, więc go sobie nie żałowałam. Jedno
opakowanie podobno starczy na osiem godzin palenia.
Po udanym zapoznaniu się z
woskami z Yanakee Candle zaczęłam kupować inne zapachy i przepadłam. Sądzę, że
to jest nie pierwsze moje spotkanie z tymi niesamowitymi uwodzicielami.
A jaka jest wasza przygoda z Yankee Candle?