21 kwi 2015

Jefferson Bass: Kości zdrady

Bardzo lubię powieści kryminalne, których akcja jest osadzona w środowisku naukowców. „Kości zdrady” są właśnie jedną z takich pozycji. Na dodatek historia w niej opisana odwołuje się do grona uczonych pracujących przy stworzeniu pierwszej na świecie bomby atomowej, co według mnie dodaje książce „smaczku”. 

Oak Ridge - amerykańskie miasteczko z bogatą przeszłością. W zamarzniętym hotelowym basenie zostało znalezione ciało starszego mężczyzny. Podczas przeprowadzanego badania w prosektorium okazało się, że zwłoki należą do legendarnego fizyka, Leonadra M. Novaka, pracującego podczas II wojny światowej nad projektem Manhattan. W trakcie sekcji dokonano niepokojącego odkrycia. Przed śmiercią mężczyzna połknął małą fiolkę z silnie radioaktywnym pierwiastkiem chemicznym. Materiał ten dosłownie ”zżerał” od środka wybitnego naukowca. Na wpływ szkodliwego promieniowania zostali narażeni wszyscy ci, którzy zetknęli się ze znalezionymi zwłokami, a w szczególności miejscowy patolog sądowy. Odkrycie nasunęło pytanie: dlaczego w ciele tego starszego mężczyzny został znaleziony niebezpieczny materiał?

W otaczającym nas środowisku mamy styczność w wieloma rodzajami promieniowania: naturalnym, pochodzącym od skał i gleb oraz położenia względem poziomu morza, oraz kosmicznym, dochodzącym do atmosfery ziemskiej. Ich oddziaływanie ma jednak znikomy wpływ na nasz organizm. Występuje ono również w przedmiotach codziennego użytku, przykładowo w czujnikach dymu (izotop Ameryku 241), w kontraście podawanym podczas badań medycznych, takich jak rezonans magnetyczny czy tomografia oraz radioterapia wykorzystywana w onkologii do leczenia chorób nowotworowych. Jak widzicie, materiały promieniotwórcze są dosłownie wszędzie. Jednakże najważniejszy problem stanowią wysokoaktywne substancje radioaktywne, które w nieodpowiednich rękach mogą wywołać wiele nieodwracalnych, a nawet śmiertelnych szkód. Co by się stało, gdyby pewna jego ilość znalazła się u obłąkanego szaleńca? O tym właśnie traktują „Kości zdrady”.

Zaczynając lekturę tej książki nie wiedziałam, czego mogę się spodziewać, a blurb umieszczony na okładce tylko zaostrzał mój apetyt. Ponadto byłam jej niezwykle ciekawa, ponieważ akcja powieści cofała się dość daleko w przeszłość, do czasów II wojny światowej i poruszała temat Projektu Manhattan. Motyw prowadzonych prac nad budową bomby atomowej był szczytny, lecz to, co osiągnęli tą pracą, miało straszliwe skutki i nie powinno się już więcej powtórzyć.

Głównym bohaterem recenzowanej powieści jest Bill Brockton, z zawodu antropolog sądowy, założyciel „Trupiej farmy”. To właśnie on przedstawia wszystkie wydarzenia, jakie mają miejsce podczas prowadzonego śledztwa. Czytelnik poznaje jego myśli, obawy i spostrzeżenia, może wczuć się w jego postać. Od razu ta postać przypadła mi go gustu. Doktora można opisać, jako typowego naukowca, starającego się rozwijać w każdym kierunku, który uważa za ciekawy i intrygujący.

W trakcie lektury czytelnik poznaje również Beatrice Nowak, żonę zamordowanego fizyka, którego zagadka śmierci jest głównym wątkiem powieści. To właśnie dzięki jej opowieściom można dowiedzieć się, jak wyglądało życie w Oak Ridge w latach, gdy powstawała tam bomba atomowa. To, co najbardziej rzuciło mi się w oczy, to podziały na lepszych i gorszych, mądrych i wykształconych białych oraz przesądnych czarnych. W opowieściach byłej żony można usłyszeć echo dawnych obaw, lęków, zabobonów. Niektóre z nich wydają się obecnie śmieszne, lecz nadal funkcjonują we współczesnym społeczeństwie. 
„Oczywiście Oak Ridge nie było jedynym miejscem, gdzie prowadzono działania w ramach Projektu Manhattan. Było również Los Alamos w Nowym Meksyku, gdzie setki fizyków i naukowców z innych dziedzin pracowało w znoju i trudzie, by założenia fizyki teoretycznej przekuć w bombę. Był też Hanford w stanie Waszyngton, gdzie gigantyczne reaktory produkowały ogromne ilości plutonu potrzebnego do skonstruowania bomby. Ale to w Oak Ridge pracowało najwięcej ludzi, a wszystko, co stworzono w Los Alamos i Hanfor, oparto na ich pracy. Już samo to miejsce sprawiało, że miasto było fascynującym miejscem. [s. 86]”
Zastanawia mnie postępowanie Wydawnictwa Dolnośląskiego dotyczące kolejności wydawanych w Polsce powieści. „Kości zdrady” są pierwszym opublikowanym w naszym kraju tomem serii, lecz w oryginale jest to czwarta część cyklu „Trupia Farma”. Z tego też powodu polski czytelnik poznaje kryminały napisane przez Jeffersona Bassa niejako od środka. Zupełnie niezrozumiałe działanie. Strasznie nie lubię poznawać powieści w kolejności innej niż od pierwszego tomu. W ten sposób odbiorca po prostu ma możliwości zapoznania się z przeszłością głównych bohaterów.

Wiedzieć trzeba, że Jefferson Bass to literacki pseudonim, pod którym ukrywają się dziennikarz Jon Jefferson, publikujący swoje teksty między innymi w „New York Times”, oraz dr Bill Bass, wybitny specjalista z medycyny sądowej, twórca pierwszego na świecie ośrodka badającego rozkładające się ludzkie zwłoki. Ich pierwsza wspólna książka nosi tytuł „Trupia Farma. Sekrety legendarnego laboratorium sądowego, gdzie zmarli opowiadają swoje historie” i mam nadzieję, że kiedyś uda mi się ją przeczytać.

„Kości zdrady” czytało mi się lekko i przyjemnie. Nie byłam zadowolona, gdy musiałam odłożyć książkę, gdy kładłam się spać lub szłam do pracy. Dużym plusem było dla mnie zamieszczenie na samym końcu powieści schematu anatomicznego człowieka z podpisaniem najważniejszych kości,  co w sumie przydało mi się to podczas lektury. Gorąco polecam tą pozycję osobom lubiącym czytać o tym, co się miało miejsce w przeszłości.

W cyklu „Trupa farma” do tej pory ukazały się:

 | Kości zdrady | Złodziej Kości |

Tytuł oryginału: Bones of Betrayal
Tłumaczenie: Tatiana Grzegorzewska
Data wydania: 10 lutego 2014
Liczba stron: 320
Wydawnictwo: Wydawnictwo Dolnośląskie
ISBN: 9788324591541

4 komentarze:

  1. Mam ją na oku już od jakiegoś czasu ;)

    OdpowiedzUsuń
  2. mozliwe ze przypadlabym mi do gustu - zwlaszcza ze tak dobrze zachecasz ze tylko nic tylko brac i czytac! co do koncowej "wkladki" calkiem neizly pomysl - szkoda tylko jak piszesz ze zaczynaja od srodka ;(

    OdpowiedzUsuń
  3. No niestety zaczęli od środka i zupełnie tego nie rozumiem :/

    OdpowiedzUsuń